-

insane

Lourdes Cymru, czyli jak Katolicyzm przetrwał na Wyspach brytyjskich. Cz. 1/2

Życie księżniczki nie zawsze jest łatwe, szczególnie gdy o jej względy zechcą zabiegać natrętni i brutalni mężczyźni. Tak było w przypadku Winifredy, córki walijskiego księcia Tewytha, o której rękę starał się niejaki Caradoc, dowódca wojskowy z Hawarden. Nie tylko nie przypadł on do gustu pięknej dziewczynie - propozycja małżeństwa w ogóle stała w opozycji do jej planów życiowych, gdyż Winifreda, podobnie jak jej wujek Beuno, postanowiła wstąpić do zakonu. Kiedy oświadczyła to Caradocowi ten wpadł w szał, a Winifreda widząc że ma do czynienia z szaleńcem zaczęła uciekać, chcąc schronić się w opactwie swego wuja, w obawie o swoją cnotę oraz życie. Niestety, nim dobiegła na miejsce Caradoc dopadł ją i jednym ciosem miecza odrąbał głowę, a jak podaje legenda - w miejscu gdzie jej głowa dotknęła ziemi natychmiast wytrysnęło źródło. Wujek Beuno wybiegł co prawda na pomoc dziewczynie - cóż jednak mógł uczynić? Poza modlitwą nad martwą Winifredą nie pozostało już nic, ale modlił się tak gorliwie, że ciało i głowa dziewczyny zrosły się, pozostawiając jedynie szramę na szyi. Winifreda powróciła do życia, Caradoc - według jednych, został już na miejscu pochłonięty przez ziemię - według innych, został zabity przez brata Winifredy jakiś czas później. Takie szczegóły są jednak już chyba niemożliwe do ustalenia, ponieważ wszystko to działo się w VII wieku i przez stulecia było przekazywane z ust do ust, zanim w wieku XII historia została po raz pierwszy spisana. Pewne jest jedynie to, że zarówno Winifreda, jak i Beuno są Świętymi Kościoła katolickiego oraz prawosławnego, a woda ze źródła św. Winifredy płynie do dziś. Źródło to jest od niemal czternastu stuleci celem nieprzerwanych pielgrzymek i słynie z licznych uzdrowień oraz innych cudów, tak że przez miejscowych nazywane jest "Lourdes Cymru", czyli walijskim Lourdes. Miasteczko, w którym obecnie znajduje się studnia oraz sanktuarium św. Winifredy nosi zaś wdzięczną nazwę Holywell, czyli dosłownie "Święta Studnia".

Pielgrzymki do Holywell trwają, jak wspomniałem, nieprzerwanie od VII wieku, co jest w wypadku Wielkiej Brytanii fenomenem, ponieważ pierwsza połowa XVI wieku przyniosła tej nieszczęsnej Wyspie tzw. reformację oraz antykatolickiego tyrana - Henryka VIII, który oprócz tego, że zajął się intensywną grabieżą majątku świętego Kościoła oraz jego wiernych, zakazał również pielgrzymowania, widząc w nim objaw "papistowskiej zabobonności". Jako że Henryk traktował swoją władzę bardzo poważnie, za złamanie tego zakazu groziła śmierć i wielu pielgrzymów rzeczywiście ją poniosło, podobnie do niezliczonych duchownych, broniących wielusetletniego dziedzictwa Chrześcijaństwa przez reformacyjną barbarią. Zanim to jednak nastąpiło Holywell i św. Winifreda zajmowali szczególne miejsce w duchowej historii Anglii. Na tablicy pamiątkowej, znajdującej się w Sanktuarium, możemy przeczytać, że w roku 1189 pielgrzymkę doń odbył Król Ryszard Lwie Serce, a w 1416 - Król Henryk V, który rok wcześniej właśnie u św. Winifredy szukał wsparcia przed zwycięską bitwą pod Azincourt. W roku 1461 do Holywell przybył z kolei świeżo upieczony Król Edward IV i miał swoją koronę posypać ziemią zebraną u brzegu świętej studni. Ojciec Christopher David, historyk Sanktuarium, w swojej pracy wspomina również, że wśród darczyńców Świątyni znaleźli się m. in. Hrabina Warwick, Król Ryszard III oraz Hrabina Richmond, Małgorzata - a jej syn, Król Henryk VII miał statuę św. Winifredy w swojej kaplicy w Opactwie Westminster.

Reformacja dla Holywell zaczęła się stosunkowo niewinnie, choć w sposób zdradzający jej rzeczywistą istotę i nadrzędny cel - w roku 1537 Henryk VIII najpierw rozwiązał opiekujący się Holywell zakon Cystersów, a następnie posłał do Sanktuarium niejakiego Wiliama Holcrofta, którego zadaniem miało być zbieranie datków, zostawianych przez pielgrzymów i wysyłanie ich królowi. Nie były to pieniądze małe, ponieważ Holywell znajdowało się - że tak powiem - u szczytu swej popularności, a 100 lat wcześniej, w roku 1427, Papież Marcin V zezwolił Cystersom zarządzać ofiarami zebranymi za udzielanie odpustów. Złodziejska misja Holcrofta nie zakończyła się jednak sukcesem, ponieważ na miejscu wciąż przebywali braciszkowie Cystersi i pieniędzy mu nie oddali. Nie wiadomo dokładnie, jak dalej potoczyła się cała ta historia, ponieważ nie zachowały się żadne zapiski z tamtego czasu, a kolejne dotyczą już okresu lat 1553-58, kiedy to władzę objęła "Bloody Mary", czyli Królowa Maria I, która na kilka lat przywróciła Katolicyzm do łask. Pielgrzymujący do Holywell mogli znów liczyć na odpust a do Sanktuarium przybył stały kapłan, radość nie trwała jednak długo - jedynie do 1559 roku i wstąpienia na Angielski tron królowej Elżbiety I, która z kolei przywróciła do łask protestantyzm i wznowiła prześladowania Katolików, tym razem na dobre.

W owym okresie kapłani posługiwali w Holywell nielegalnie i z narażeniem życia. Jednym z nich był John Bennet, który przybył do Sanktuarium w roku 1574, a 8 lat później został schwytany i skazany na śmierć. Z jakiegoś powodu darowano mu jednak życie, dzięki czemu po trzech latach więzienia powrócił do Holywell i tylko szacunkowi miejscowej ludności zawdzięcza to, że dane mu było działać tam w konspiracji przez niemal pół wieku i oddać życie dopiero w roku 1625, kiedy to przebywał w Londynie pomagając chorym na dżumę. W międzyczasie, w roku 1593, pielgrzymkę do Holywell odbył o. John Gerard, Jezuita znany między innymi ze swych wznowionych niedawno w Polsce Pamiętników, opisujących protestanckie prześladowania tamtych czasów, a także jego karkołomną ucieczkę z londyńskiego więzienia Tower, gdzie oczekiwał na wykonanie wyroku śmierci. O ojcu Gerardzie i jego Pamiętnikach będzie jeszcze okazja wspomnieć nieco później.

Nie wszyscy pielgrzymi mieli tyle szczęścia, co oo. Bennet i Gerard. W 1601 do Holywell przybył jeden z towarzyszy o. Gerarda - bł. o. Edward Oldcorne, który za wstawiennictwem św. Winifredy został cudownie uzdrowiony z raka języka, niestety już 5 lat później, w roku 1606 umarł śmiercią męczeńską w Worcester, gdzie skazano go za domniemany udział w "spisku prochowym". W roku 1605 do Sanktuarium przybył o. Henry Garnet, który jeszcze przed przybyciem do Anglii miał zostać Generałem Zakonu Jezuitów, a także o. Nicholas Owen - święty Kościoła powszechnego, który uratował życie wielu kapłanom organizując dla nich kryjówki na nieludzkiej, brytyjskiej ziemi. Razem z nimi przybyło do Holywell kilku późniejszych uczestników "spisku prochowego". Niestety już rok później zarówno o. Garnet, jak i o. Owen zostali straceni.

Holywell rosło jednak w siłę i na przekór prześladowcom stawało się ważnym ośrodkiem katolickiego oporu przed protestancką herezją. Nie pomogła nawet instrukcja Elżbiety I dla walijskiego Council of the Marches, wydana w roku 1579 i nakazująca "Wyśledzić wszelkie działania Papistów i znaleźć sposoby ich ukrócenia(...) ze szczególnym uwzględnieniem pielgrzymek do Studni Św. Winifredy". W tym samym dokumencie znajdujemy również świadectwo tępego protestanckiego pragmatyzmu, który zatruwa umysły wielu Brytyjczyków po dziś dzień - Elżbieta I domaga się, aby "w świetle twierdzeń, jakoby woda ze Studni miała lecznicze właściwości, powołać dwie osoby do ich zbadania, a jeśli właściwości owe nie zostaną potwierdzone - Studnię zniszczyć". Mimo wszystko, jak twierdzi Christopher David, wysiłki prześladowców "z tajemniczych względów podejmowane były rzadko i "na pół gwizdka"".

Królewscy wysłannicy niezmiennie donosili o nieustającym napływie pielgrzymów do Holywell, a także o publicznie odprawianych Mszach Świętych. Niejaki John Gee, w lecie roku 1624, pisze wręcz o tym, że pielgrzymi spotykają się tam "z licznymi księżmi, czyniącymi ze spotkania swój główny synod, czy zjazd, mający na celu organizowanie poparcia dla - jak to nazywają - sprawy katolickiej". W dokumencie z 1629 roku możemy z kolei znaleźć pokaźną listę notabli, którzy przybyli do Sanktuarium Św. Winifredy w dniu jej wspomnienia, oraz informację, że w uroczystości wzięło udział "ponad 150 księży i ponad 1500 pątników". Taka bezczelność Papistów nie mogła być tolerowana w nieskończoność i już w 1636 roku Sir John Bridgeman, główny sędzia Chester, zarządził likwidację wszelkich "nadliczbowych piwiarni" w miasteczku, a także przymuszenie właścicieli okolicznych zajazdów do wydania nazwisk wszystkich przyjętych gości, oraz prowadzenie stałej obserwacji Studni. Sędzia Bridgeman następnego roku pofatygował się do Holywell osobiście i dodatkowo zażądał, aby zlikwidować udogodnienia dla kąpiących się w Studni, a także zniszczyć wizerunek Świętej. Nakazał również zamknąć większość hoteli i spisać wszystkich gości. Większego sukcesu jednak nie odniósł, ponieważ właściciele hoteli - pomimo nałożonej grzywny - odmówili wydania listy swoich gości. Co gorsza, Bridgeman rok później odszedł nagle z tego świata, jeden ze strażników biorących udział w profanacji wizerunku Świętej zmarł na wylew, a drugiemu spalił się dom, co odczytano jako boską interwencję. Pielgrzymki oczywiście nie ustały, o czym świadczy lista kolejnych cudownych uzdrowień, spisana przez służących w Holywell Jezuitów, a co więcej - pojawił się plan zorganizowania przy Sanktuarium domu pielgrzyma. Plany te jednak pokrzyżowała Wojna Domowa za panowania Karola I Stuarta, w trakcie której Sanktuarium zostało dość poważnie uszkodzone, zniszczeniu uległa również figura Świętej, odnowiona dopiero w roku 1888.

Od tamtego czasu nastał dla Katolików w Holywell cięższy okres. W roku 1656 o. Humphrey Evans, jeden z Jezuitów opiekujących się pielgrzymami, został schwytany i ciężko pobity, a Katolicy musieli coraz bardziej na siebie uważać. W 1674 o. John Hughes Owen w liście do przełożonych oznajmia, że tradycyjne uroczystości ku czci Św. Winifredy w tym roku się nie odbędą, a co gorsza, lata 1678-9 przyniosły dodatkowe prześladowania w związku z działalnością niejakiego Titusa Oatesa, zboczeńca i konfabulanta, który po usunięciu z kościoła anglikańskiego przypałętał się do Angielskiego Kościoła Jezuitów, tylko po to, aby oskarżyć jego członków o udział w rzekomym spisku przeciw Królowi Karolowi II, co kosztowało życie m.in. następcy o. Owena - o. Johna Plessingtona.

Dodatkowe problemy przyniosła wizyta ostatniego katolickiego króla Anglii, Jakuba II i jego żony - Marii z Modeny, którzy 29 Sierpnia 1686 roku przybyli prosić Św. Winifredę o wstawiennictwo w staraniach o męskiego potomka. Królewska para wsparła co prawda podupadłe Sanktuarium finansowo i pomogła uregulować zawikłaną kwestię jego własności, ale oznaczała wplątanie Holywell w wojnę o Angielski Tron. Król Jakub i jego panowanie wprowadziło w Anglii spore napięcie, głównie ze względu na wyznanie Króla i jego liczne działania, skutkujące zniesieniem prześladowania Katolików i dopuszczeniem ich do urzędów. Dopóki jednak Jakub i Maria nie mogli spłodzić syna, byli tolerowani przez protestantów, oznaczało to bowiem, że następczynią Tronu była żona Wilhelma orańskiego i gorliwa protestantka - Maria. Modlitwy królewskiej pary w Holywell zostały jednak wysłuchane i Maria urodziła Jakubowi syna, co doprowadziło do wybuchu tzw. Chwalebnej Rewolucji, inwazji wojsk Wilhelma na Wyspę w 1688 roku i powrotu protestantów do władzy. Jakub II dokonał żywota na wygnaniu we Francji, a w Holywell protestanci splądrowali siedzibę Jezuitów - hotel "Star Inn" - i spalili ich księgozbiór.

Pielgrzymki jednak nie ustawały, nawet po wstąpieniu Wilhelma orańskiego na Tron i wznowieniu prześladowań. Dopiero w roku 1723 główna kaplica wybudowana nad Sanktuarium została ostatecznie odebrana Jezuitom i przekształcona w szkołę, ale wierni wciąż przybywali, a w każdym niemal zajeździe wybudowano dla nich odpowiednie kaplice, w których kult Św. Winifredy nie tylko trwał ale i rósł w siłę, ku frustracji bezsilnych protestantów. Prześladowania Katolików ustały dopiero w roku 1808 - 14 Czerwca zniesiono zakaz otwartego, publicznego wykorzystania kaplicy Sanktuarium, a Holywell okazało się jedynym tego typu miejscem na Wyspach, które przetrwało noc reformacji. Ilość pielgrzymów - mogących już bez obaw przybywać do Studni Św. Winifredy sukcesywnie wzrastała, a w 1832 roku wybudowano obok Sanktuarium dzisiejszy kościół Św. Jakuba. W 1859 roku do miasteczka przybyły zakonnice, w roku 1869 o. Mann zakupił spory budynek, który wkrótce zaczął służyć jako dom Zgromadzenia Św. Winifredy, rok później udało się wreszcie otworzyć dom pielgrzyma, a w 1890r. pozyskano budynki dla szkoły i parafii Św. Winifredy. W tym samym roku zainicjowano trwającą nieprzerwanie do dziś praktykę codziennego odmawiania litanii do św. Winifredy oraz adoracji jej Relikwii pod odnowioną figurą Świętej.

Z największym dramatem od tej pory Sanktuarium musiało zmierzyć się w 1917 roku, kiedy to w trakcie prac w pobliskiej kopalni ołowiu, przekopano się przez podziemny strumień zasilający Studnię i zmieniono jego bieg, tak że Studnia na jakiś czas kompletnie wyschła. Ostatecznie przekierowano do Studni wodę z innego, znajdującego się nieopodal, naturalnego strumienia, mającego swe źródło w tych samych okolicach Halkyn. Technicznie jest to więc ta sama woda, co uprzednio, choć trzeba pamiętać, że wbrew naiwnemu mniemaniu Elżbiety I, to nie woda jako taka ma w sobie jakiś magiczny element leczniczy, a za liczne uzdrowienia i cuda odpowiada wstawiennictwo Świętej.

Holywell jest oczywiście celem licznych pielgrzymek także i dzisiaj - w tym roku, 16. lipca, odbędzie się również 66 pielgrzymka Polonii do tego miejsca. Mnie osobiście udało się tam pojechać razem z żoną tydzień temu - relację, wraz ze zdjęciami, postaram się niedługo opisać w drugiej części tej opowieści.



tagi: kościół  katolicyzm  holywell  św. winifreda  reformacja 

insane
15 lipca 2017 18:35
12     1414    7 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

A-Tem @insane
15 lipca 2017 19:57

Świetny, ważny artykuł. Dasz go do korekty?

Nie chodzi mi o to, że ktoś daleki poniewczasie poprawi błędy, tylko abyś znalazł kogoś takiego blisko. Kto zajmie się wspaniałym tekstem przed publikacją. Proszę.

zaloguj się by móc komentować


insane @A-Tem 15 lipca 2017 19:57
15 lipca 2017 20:15

Dzięki. Pół klawiatury mi ledwo działa więc pisanie było walką, ale postaram się korektę jeszcze zrobić. 

zaloguj się by móc komentować

A-Tem @insane
15 lipca 2017 20:39

Znalazłem historię zniszczenia źródła przez przemysł, potrzebujący "czystej wody o stałej temperaturze" na początku XX wieku.  Źródło przestało istnieć. To dziś widoczne, sadzawka zasilana z wodociągu miejskiego, to atrapa. Tu znajduje się opowieść, jak "przemysłowcom" się udało wykończyć źródło:

 

...producing three thousand gallons a minute at a constant temperature of 50 degrees. Because of extensive mining operations, however, on nearby Halkyn Mountain in the first quarter of this century, the author's great uncle, a Holywell surveyor and civil engineer (whose first name was Caradoc, ironically), warned the Holywell Town Council that the waters feeding the spring were likely to be diverted and that the well would dry up. This is what consequently happened, so that today's pilgrims see a bubbling spring fed from the town's municipal water supply forced through a cleverly concealed pipe at the base of the well. 

 

Link:

http://britannia.com/wales/7wonders/wonder5.html

zaloguj się by móc komentować

A-Tem @insane 15 lipca 2017 20:15
15 lipca 2017 20:43

Trzymam. Właśnie się wściekłem, że jednak zniszczyli źródło Holywell. To są jednak łajdaki. Autor opowieści dowcipkuje sobie. Poza tym, tego metalurgicznego przemysłu tam już dawno nie ma, mogliby więc przywrócić źródło. Ale nie. Zakładam się, że wodę z gór odpompowują do morza, wydatkując energię, aby tylko nie wróciła ona do świętego źródła.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @insane
15 lipca 2017 21:22

Dech zapiera. Wielkie dzięki za tę piękną opowieść.  Dla katolików taka wiedza jest bezcenna.

zaloguj się by móc komentować

insane @insane
15 lipca 2017 21:43

OK, błędy poprawiłem, mam nadzieję, że wyłapałem wszystkie. Dodałem również akapit o zniszczeniu strumienia zasilającego Studnię w 1917 roku.

zaloguj się by móc komentować

insane @pink-panther 15 lipca 2017 21:22
15 lipca 2017 23:28

Dziękuję i proszę cierpliwie czekać na 2 część, gdzie postaram się opisać, jak Holiwell wygląda dzisiaj.

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @insane
16 lipca 2017 16:32

czekamy :)

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @insane 15 lipca 2017 23:28
16 lipca 2017 21:49

Wspaniała notka. Dzięki! I czekamy na drugą część.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @insane
17 lipca 2017 16:18

Super. Mój spóźniony ale szczery plus.

zaloguj się by móc komentować

bolek @insane
18 lipca 2017 10:26

Niesamowita historia!

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować